Dziesięcioodcinkowy, wyemitowany przez TV Markiza, słowacki serial medyczny; specjalizacja: kardiochirurgia. Akcja skupia się wokół najlepszych lekarzy (ale czy ktoś kiedyś nakręci serial o miernotach?;) oddziału kardiochirurgii bratysławskiego Centrum Kardiologii, a rozpoczyna się w chwili dołączenia do zespołu doktora Tomáša Stacha (Alexander Bárta). Tomáš Stacho, oczywiście wybitny, światowej sławy kardiochirurg, powraca po latach spędzonych na zagranicznych kontraktach na urlop na Słowację, i trafiając przypadkiem do szpitala, w którym pracuje jego była narzeczona oraz paru przyjaciół sprzed lat, postanawia przyjąć propozycję pracy w tejże placówce, i pozostać w kraju.
Owa narzeczona, kardiolog Klára Lehotská (Judit Bárdos) której przed laty doktor Stacho dosłownie uciekł sprzed ołtarza (do pracy zagranicę) nieszczególnie cieszy się z tego powodu, zwłaszcza, że obecnie żyje w stabilnym związku z anestezjologiem Robertem Plevką (w tej roli czeski aktor Jan Révai), zwanym przez zazdrosnego doktora Stacha fakirem i sztywniakiem (a dokładnie sucharem;). Narzeczony Plevka to uosobienie wszelkich cnót; cierpliwy, zrównoważony emocjonalnie, tolerancyjny, odpowiedzialny, oczywiście przystojny, mówiąc w skrócie - chodzący ideał, planista i synonim poczucia bezpieczeństwa. Były narzeczony Stacho to jego dokładne przeciwieństwo; pędziwiatr, lekkoduch, momentami porywczy cynik, kobieciarz; jeden z tych co to najpierw rozkochują, a później porzucają;). Przez 10 odcinków świadkujemy więc szaleńczej walce serca i rozumu, którą toczy w sobie Klára. Co zwycięża, rzecz jasna, nie zdradzę:).
Oczywiście wątkowi miłosnego trójkąta Klára + Tomáš + Robert towarzyszą także problematy medyczne, w każdym odcinku pod nóż idzie nowy pacjent z sercową dolegliwością, która jednak nigdy nie dotyczy jedynie mięśnia sercowego, zawsze idzie w parze z jakimś problemem natury uczuciowej. Są to oczywiście kwestie, z którymi w jakiś sposób mogą utożsamić się także lekarze, w szczególności Klára. Mówiąc w skrócie, wszystko kręci się tu wokół serca, i w znaczeniu dosłownym i metaforycznym.
W serialu została zachowana równowaga pomiędzy życiem i śmiercią, jest także kilka ciekawych wątków obyczajowych i problemów związanych z zawodem lekarza (bardzo sugestywnie opracowany temat brzydzenia się pacjentem).
Oprócz wymienionych bohaterów, w rolach głównych występują także Zuzana Kronerová, w roli surowej, ale życzliwej pielęgniarki oddziałowej, Ivan Romančík - ordynator, Anna Javorková - szefowa programów transplantologicznych, oraz Peter Brajerčík, Martin Šalacha i Anna Sakmárová w rolach młodych lekarzy.
Kolorytu bohaterom nadaje przede wszystkim nielubiany, do wszystkiego i wszystkich uprzedzony, niespełniony karierowicz doktor Ivan Marton (Ľuboš Kostelný), przezywany przez kolegów lekarzy Budkáčik (to jedna z tytułowych świnek z bajki Jozefa Cígera Hronského Budkáčik a Dubkáčik). Uwagę zwraca także Tomáš Maštalír w epizodycznej roli "starej transki Jasminy", w odcinku siódmym.
Doktori na pierwszy rzut oka przywodzą na myśli polską produkcję TVN - Lekarze, zwłaszcza czołówka nie pozostawia złudzeń. Trzeba przyznać, że serial został zrealizowany poczciwie, z udziałem porządnych aktorów (także w rolach pacjentów występują jedynie profesjonaliści z najlepszych bratysławskich teatrów, zresztą w słowackich serialach ekstremalnie rzadko występują amatorzy i nawet do ról najmłodszych bohaterów wybiera się tylko bardzo uzdolnione dzieci), ale najwyraźniej z mniejszym budżetem, bo czasem jednak (szczególnie na początku) bardziej niż Lekarzy przypomina on Na dobre i na złe (słowacki odpowiednik Na dobre i na złe to Ordinácia v ružovej záhrade, także produkcji TV Markiza). Szkoda jednak, że zrealizowano tylko 10 odcinków, bo pod koniec (zwłaszcza ostatnie trzy odcinki), Doktori zaczęli się zupełnie nieźle rozkręcać.
Jeśli ktoś lubi typowe seriale medyczne to raczej nie powinien być zawiedziony, są krwawe operacje, są problemy prywatne lekarzy i pacjentów, jest wątek miłosny, czasem nawet wpadnie jakiś żart;). Jeśli ktoś chciałby podszkolić swój kardiologiczny język słowacki to tutaj także znajdzie coś dla siebie, chociaż słowo, którego używają tu chyba najczęściej to "exnúť";):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz