poniedziałek, 29 lutego 2016

Na tropie prawdy (Clona) 2014/CZ

Na tropie prawdy to jeden z dwóch czeskich seriali, które w zeszłym roku wyemitowała TVP HD. Ten drugi to także wyprodukowany przez czeską telewizję publiczną Cyrk Bukowsky. Oba prezentują nieco inny poziom, ale łączy je jedno, zrealizowane zostały z dużym sentymentem dla skandynawskiego kryminału. W przypadku Na tropie prawdy niestety tylko pod względem estetycznym.



Walory estetyczne to zdecydowanie największa zaleta tego serialu, i podejrzewam główny powód, dla którego robi karierę międzynarodową. Niestety przerost formy nad treścią, z jakim mamy tu do czynienia, jest zwodniczy i naprawdę potrafi omamić. To ten rodzaj kina, w którym człowiek oddaje się seansowi, podoba mu się, to co widzi i słyszy, a nawet chce więcej, ale na koniec odcinka, kiedy choć przez chwilę zastanowi się nad tym, co właśnie zobaczył, robi mu się zwyczajnie przykro;) 

Jeśli ktoś jednak lubi klimatyczne kryminały w skandynawskim stylu, a strona audiowizualna stanowi dla niego wartość zasadniczą, to po obejrzeniu tego serialu powinien być w pełni ukontentowany. Gorzej jeśli ktoś oczekuje zagadek intelektualnych, podążania tropem śledztwa, czy chociaż po prostu trochę logiki (o realizmie nawet nie wspominam). Serial ten bowiem, na poziomie treści sprawia wrażenie dość oderwanego od rzeczywistości, i jest to ten rodzaj odklejenia, jaki występuje w reklamach, kiedy nagle na przyjęciu, ktoś wyciąga zza pleców 5 kg proszek do prania. Na tropie prawdy nie spodoba się osobom, którym w takiej chwili ciśnie się na usta pytanie: "Kto bierze ze sobą proszek do prania na imprezę?". Nikt, ale przecież może się tak zdarzyć. I tak własnie jest w tym serialu. Nazbyt dociekliwy widz z umiłowaniem dla detali i logicznego myślenia po prostu utonie w powodzi własnych pytań i rozterek. 

Główny bohater to dwudziestopięcioletni Roman (Kryštof Hádek), ambitny fotograf dorabiający na weselach, który po kolejnej porażce na egzaminach wstępnych do szkoły filmowej, przystaje na propozycję ojca, policjanta praskiej drogówki, i zostaje policyjnym fotografem (takim od wypadków:). Na to w jaki sposób i jak szybko Roman został funkcjonariuszem policji spuszczę zasłonę milczenia, chociaż może to akurat jest najbardziej realistyczny wątek w tym serialu;). Po śmierci ojca, który ginie na służbie (zaraz w pierwszym odcinku), Roman staje się częścią czteroosobowego elitarnego zespołu w wydziale kryminalnym. Dziwna to jednak elita, bo co jedna sprawa udowadnia, że bez początkującego posterunkowego Romana, ci doświadczeni detektywi po prostu zgubiliby się w praskim półświatku jak przysłowiowa ciotka w Czechach;) 

A owi doświadczeni detektywi to major Fábera (David Novotý), komisarz Borkovec zwany Borkiem (Rostislav Novák) oraz podporucznik Nikola Bárdyová. Niestety nie tylko śledztwa w tym serialu sprawiają wrażenie ładnej, ale prowizorki, w podobny, umowny sposób zbudowane są także postaci. A w szczególności postać Nikoli, w tej roli słowacka aktorka robiąca karierę w Czechach, Vica Kerekes.
                                 
Być może Nikola miała być postacią godną skandynawskich policjantek: Sary Lund z Forbrydelsen czy Sagi Noren z Mostu nad Sundem, tajemniczą, specyficzną indywidualistką. Mnie wydała się jednak śmieszno - absurdalna, dziwnie eteryczna, liryczna, w samochodzie zawsze zamyślona, wpatrzona w dal, często milcząca, a kiedy już coś mówi to nie dość, że koszmarne banały (przez cały serial może dwa razy wniosła jakąkolwiek myśl do rozwiązywanych spraw; jej pretensji o pidżamę Romana nijak nie pojmuję:), to kwestie swoje wypowiada niczym wersety Miroslava Válka. Nie wiem, czemu miało to służyć; gdyby chociaż było wiadomo, dlaczego taka jest. Dochodzą do nas wprawdzie jakieś strzępki informacji o jej przeszłości, ale to nie są fakty, które tłumaczą cokolwiek... 

Niestety pozostałe postaci także pozostawiają wiele do życzenia, chociaż lista zarzutów najdłuższa jest właśnie wobec tej bohaterki. Związek Nikoli i Borka (o psim spojrzeniu) także sprawia wrażenie dość umownego, bo gdyby ciągle wszyscy nie powtarzali, że to miłość na całe życie (bo są już razem 4 lata, a on jej to życie uratował) to nawet bym się tego nie domyśliła. 

Nie oglądałam także nigdy serialu kryminalnego, w którym główni bohaterowie spędziliby tyle czasu w szpitalu. W przeciągu 6 odcinków dosłownie każda z postaci została ranna i hospitalizowana co najmniej raz (rekord pobił Borek, ten na szpitalnym łóżku przesiąkał lizolem chyba połowę czasu antenowego;).

O powierzchownym scenariuszu niestety nie można powiedzieć niczego dobrego, natomiast w samych superlatywach można opowiadać o walorach estetycznych. Bo czego jak czego, ale akurat skandynawskiego klimatu (a to przecież synonim najwyższej jakości klimatu;) z pewnością tu nie brakuje. A budują go długie ujęcia, wyrazisty dźwięk, mroczne nocne zdjęcia, niesprzyjająca przyroda i sporo milczenia. Scena pod prysznicem - piękna, nic nie wnosząca, ale naprawdę zapadająca w pamięć.

Niestety równowaga pomiędzy formą realizacji, treścią, a budowaniem postaci została mocno zaburzona. W ten sposób powstał po prostu serial dla estetów. I im bardzo go polecam:)

Serial emitowany był przez Telewizję Polską z lektorem, ale można go także obejrzeć w oryginale na stronie czeskiej telewizji publicznej (również z czeskimi napisami).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz